poniedziałek, 27 lutego 2012

A znacie Ludwika?

Poznajcie towarzysza mego. On zawsze wiernie śledzi moją twórczość. Zawsze też musi położyć się na samym środku maty jubilerskiej. I uwielbia wygrzewać się pod lampką na biurku.
Stara się nie przeszkadzać, ale nie zawsze mu wychodzi :)Chyba wszystkie koty tak mają, chociaż zdarzają się takie które przeszkadzają specjalnie.
Ale i tak go kocham ;)

Oto on w całej swej okazałości.... Ludwik




Czasami zastaję go w dziwnie wyglądających pozycjach :)




Ale w gruncie rzeczy to całkiem dystyngowany kot. Towarzyski ale tylko na odległość. Lubi pieszczoty, ale tylko wtedy kiedy ma na to ochotę.



Jak tylko zobaczyłam tą jego głupiutką mordkę po prostu się zakochałam i wiedziałam, że będzie mój. No i jest już ponad dwa lata :)




Miedziane kolce zacnej długości i mięciutkie filcaki

Zrobiłam je już jakiś czas temu, ale dopiero dzisiaj poczyniłam im zdjęcia.
Wykonane w całości z miedzianego drutu, ozdobione 3mm kuleczkami w kolorze miedzi i starej miedzi. Mają 9,5 cm długości bez bigla i 11cm z biglem. Mimo swoich rozmiarów nie obciążają mocno ucha, nawet po całodziennym noszeniu (sprawdzałam)









Tymczasowo mają przyczepione czarne bigielki, ale niedługo dotrze do mnie wyczekiwana paczuszka z różnościami i zostaną wymienione na miedziane.



Mięciutkie i leciutkie kolczyki, są wykonane z filcu. To wycięte z filcowego arkusza koła nawleczone na srebrną linkę jubilerską. Ich ciężar jest niemal niezauważalny.  Ewidentnie nie chciały ze mną współpracować przy fotografowaniu. Nie mogłam uchwycić ich prawdziwego koloru. Po wielu próbach poddałam się i prezentuje takie oto zdjęcie. W rzeczywistości kolor czerwony jest mniej jaskrawy a bardziej krwisty.




wtorek, 21 lutego 2012

Sutaszowy wisior i komplet ze złotym chainmaille

Wisior o wielkości 6cm. Do jego wykonania wykorzystałam koraliki z szlifowanego i powlekanego szkła oraz bliżej nieokreślonego pochodzenia drobnicę. Od tyłu wisior podklejony jest czarnym filcem 



Ostatnio podczas robienia porządków w drewnianych koralikach znalazłam żółte 20mm korale wątpliwej urody i jeszcze na dodatek poprzebarwiane. Mam dobre serce,więc postanowiłam dać im szansę. Obkleiłam je brązowym woskowanym sznurkiem. Niestety niezbyt trafnie dobrałam klei (Vikol) i po wyschnięciu korali pozostały po nim widoczne ślady. Ale nie przejmuję się tym. Powstała bransoleta na regulowanym sznurku i sporej długości wisior. Elementami ozdobnymi stały się splecione złote ogniwka. Spodobał mi się ten komplecik.




Powstały też kolczyki.  Trochę do kompletu, a trochę nie. Elementem łączący je z powyższym kompletem jest złoty element chainmaille. Nie napiszę cóż to za kamień bo najzwyczajniej zapomniałam  :) Ich kolor jest po prostu świetny.



niedziela, 19 lutego 2012

Dzisiaj nieco wisiorowo


Przyznam, że oba sutaszowe wisiory z założenia miały być kolczykami, ale niezmiernie ciężko jest mi wykonać drugi kolczyk (technika ta, jak na razie jest dla mnie baaaardzo czasochłonna), kiedy kończę pierwszy kończy się też mój zapał do danego projektu i przerabiam kolczyk na wisior ;)

Pierwszy wisior ma aż 10,5 cm długości. Wykorzystałam tu owale barwionego howlitu, szlifowane szkło i koraliki nocy Kairu. Za tymi ostatnimi zbytnio nie przepadam, ale tu pasują idealnie. 



Drugi wisior (nieco krzywy) podarowany został mojej mamie.Ma 8cm i  ponoć z lewej strony jego kształt przypomina misia :). Ale to nic mama i tak się ucieszyła, tylko musi pilnować aby się nie obracał podczas noszenia. Tu również wykorzystałam barwiony howlit i szlifowane szkło.


W pracy poczyniłam wisior z czterocentymetrowej fasetowanej pastylki pomarańczowego agatu spękanego. Został opleciony posrebrzanym drutem i zawieszony na skórzanym rzemieniu.  Wisior i tym stał się własnością mamy.


Dzięki uprzejmości koleżanki z roku - Weroniki , która na swoim blogu  http://koralikowaweraph.blogspot.com/ zamieściła niezwykle przydatny kurs, nauczyłam się wykonywania sznurów koralikowych.  Dzięki Wera!
Weronika ma niewątpliwie zdolność przekazywania wiedzy, bo ja wcześniej nigdy nie miałam styczności z szydełkiem, a załapałam prawie od razu. Najpierw nauczyłam się techniki na 4mm koralikach (wyszło od razu), później dwukrotnie podchodziłam do 2mm ale mój słomiany zapał wziął górę :)......, ale po dwóch dniach znowu mnie naszło i tym razem skończyłam swojego pierwszego węża!!!. Jego krzywizny spowodowane są moim brakiem umiejętności operowania szydełkiem i nierównością drobnicy jaką posiadałam (trzeba będzie nabyć spore ilości koralików TOHO bo chyba czuję lekki niedosyt )   :)
Krzywus oczywiście zostaje moją własnością.



sobota, 18 lutego 2012

Mój najpierwszy POST !!! ta - da!!!

Wreszcie ruszam ze swoim własnym blogiem. Już kilkakrotnie chciałam go założyć, ale jakoś nie mogłam się przemóc. Tym razem dałam radę. Jak wyjdzie? To się okaże. Mam nadzieje, że będziecie wyrozumiali dla wszelkich prób mojego blogowego raczkowania. Aha!... wszelkie podpowiedzi i uwagi są jak najbardziej mile widziane ;)
Więc: Kwietniowa do dzieła!!!

Na pierwszy rzut poszły chabrowo-beżowe kolczyki wykonane czasochłonna techniką haftu soutache (sutasz). Inspirowałam się pracą Małgorzaty Sowy z blogu http://craft-ingowanie.blogspot.com/2012/01/kolekcja-sensuell.html . Chylę czoła przed jej pracami.
Są to moje drugie kolczyki wykonane tą techniką (pierwsze powędrowały do mojej kuzynki niestety nie zdążyłam ich obfotografować). Myślę że będzie to moja ulubiona technika, bo w żaden sposób nie ogranicza moich pomysłów.




Malutkie, bo niespełna dwu centymetrowe sztyfty wykonałam dla Asi. Miały być małe i czerwone. Mam nadzieję, że się spodobają





Wisior ze szkła weneckiego (pastylka 3cm) oplecionego  drutem w kolorze srebrnym. Wielkość wisiora 4,5cm, razem z zawieszką 5,5cm.





I to już koniec pierwszego posta. Muszę przyznać, że całkiem mnie ten blog wciągnął.
I na pewno nie będę tu bywać rzadko. Mam cichą nadzieję, że czytelników z czasem uzbiera się zacne gronko. :)